Od ludzi słyszałam (I słyszę), że schudłam, jestem jakaś inna, pojawił się błysk w oku.
Na oczyszczanie wyjazdowe wybrałam się, “bo dobrze by było”, ale to, czego tam doświadczyłam przeszło moje najśmielsze wyobrażenia.
Od samego początku poczułam się, jak u siebie, przede wszystkim dzięki cudownym osobom.
W większości przyjechaliśmy jako obcy ludzie, ale dzięki atmosferze miejsca, ale przede wszystkim dzięki dobrym duchom (Agnieszce, Oli I Grzegorzowi) bardzo zbliżyliśmy się do siebie. Były niesamowite masaże, cudne zabiegi pielęgnacyjne, sauna, masełko ghee z rana I złote (prawdziwe) mleko wieczorem. Grzegorz uczył nas, jak ważny jest oddech, Ola swoją energią podrywała do tańca, a Aga dbała o nasze brzuszki. Wszystkie posiłki (brukselka też!) – mimo, iż dietetyczne – były mistrzostwem sztuki kulinarnej. Jestem pełna podziwu dla Agi, jak pyszne, różnorodne i pożywne dania można wyczarować na bazie ryżu!
Pobyt minął zdecydowanie za szybko.
Powiedziałabym, że powrót był bolesny, ale na miejscu czekały na mnie różne niespodzianki – sprawy same się rozwiązywały, niemożliwe stawało się możliwe.
Od ludzi słyszałam (I słyszę), że schudłam, jestem jakaś inna, pojawił się błysk w oku.
I sama czuję, że coś się zmieniło – myślenie, postrzeganie, energia.
Wydaje mi się, że dzięki temu oczyszczaniu to dopiero początek zmian w moim życiu